Strona:Hordubal.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i ta jałówka, to krowy Polany Hordubalowej. Tak, tak, chłopcze, ładne krowy, miło popatrzeć. Tylko nie puszczaj ich w dół ku Czarnemu Potokowi, bo trawa tam jest kwaśna, a woda gorzka. No, patrzcież, pani Hordubalowej, a dawniej miewała tylko dwie krowy. A cóż, chłopcze, czy nie ma ona także paru wołów? Ach, mój Boże, i jakie woły, podolskie, z rogami jak rozwarte ramiona! Dwa woły, panie. A owce? I barany i owce, panie, ale pasą się one na Durnej Połoninie, na górze. Mądra jest Polana i bogata. A męża nie ma? Czemu machasz ręką? Czy nie ma Polana gospodarza? Ach, jaki głuptasek, nie pozna człowieka. Zasłania oczy dłonią i patrzy, patrzy jak pień.
Juraj Hordubal czuje bicie serca aż w gardle. Musi się zatrzymać i odetchnąć z głębi: aach, achaach! Tyle tego na raz, takie to wszystko niespodziewane, że człowiek zachłystuje się tym, jakby wpadł do wody. Od razu, od razu jest w domu. Jeszcze tylko parę kroków przez kamienisty zalew i ze wszystkich stron otoczy go to, co jest swoje i bliskie. Tak, ten zalew był tu zawsze, były tu także krzewy tarniny, a i w tedy już były opalone od ogni pastuszych. I znowu na piaskach kwitną dziewanny, droga gubi się w suchej trawie i w suchej macierzance, tu jest wielki kamień, obrośnięty zielem, kwitnie goryczka, zieleni się jałowiec na skraju lasu, leży suchy krowieniec i widać opuszczony szałas. Już nie ma Ameryki i nie ma ośmiu lat; wszystko jest, jak było, błyszczący robak w główce ostu, śliska trawa, z dali słychać dzwonki krów, widać przełęcz nad Krywą, kępy ostrej trawy i droga do domu — —
— droga dla miękkich kroków górala, noszącego kierpce i nie znającego Ameryki, droga pachnąca krowami i lasem, ciepła jak piec do wypiekania chleba, droga wiodąca w dolinę, kamienista i wydeptana nogami stad, zbagniona strużkami źródeł zeskakujących po kamieniach, ach Boże, jaka cudowna ścieżka, bystra jak potok, miękka trawą, krusząca się żwirem, mlaszcząca w mokradle, schylająca się pod koronami lasu. No sir, to nie żużlowy chodnik skrzy-