wieka, który był olbrzymio bogaty. Nie wiem, czy pański siostrzeniec jest bogaty czy biedny; jeżeli go przyjmowałam, jeżeli go przyjmuję, uważam go widać za godnego aby się znajdował w gronie mych przyjaciół. Wszyscy moi przyjaciele mają szacunek dla siebie wzajem: wiedzą, że ja nie jestem natyle filozofką, aby przyjmować ludzi, którychbym nie ceniła: może to jest niedostatek miłości chrześcijańskiej, ale mój anioł stróż uchował mnie dotąd w głębokim wstręcie i do plotek i do nieuczciwości.
Mimo że głos pani Firmiani zadrżał lekko zrazu, ostatnie słowa wyrzeczone były ze swobodą Celimeny drwiącej z Mizantropa.
— Pani, odparł hrabia wzruszonym głosem, jestem stary, jestem prawie ojcem Oktawa, proszę pani tedy z góry najpokorniej o przebaczenie za jedno jedyne pytanie, jakie ośmieję się zadać. Daję pani szlacheckie słowo honoru, że pani odpowiedź umrze tu, rzekł kładąc rękę na sercu gestem naprawdę religijnym. Czy plotka mówi prawdę, czy pani kocha Oktawa?
— Panie, rzekła, każdemu inemu odpowiedziałabym tylko spojrzeniem, ale pana, i to dlatego że jesteś prawie ojcem pana de Camps, spytam, cobyś pomyślał o kobiecie, gdyby na pańskie pytanie odpowiedziała: tak. Wyznać swą miłość temu, którego kochamy, wówczas kiedy nas kocha... tak... bardzo; kiedy jesteśmy pewne że miłość ta będzie wieczną, to, niech mi pan wierzy, ofiara dla nas, a nagroda dla niego; ale komuś innemu!...
Pani Firmiani nie dokończyła; wstała, skinęła staremu głową i znikła w apartamentach, których drzwi, otwierane i zamykane kolejno, miały swą wymowę dla uszu wieśniaka.
— Tam do kata! pomyślał starzec, co za kobieta! to skończona szelma albo anioł.
I zeszedł do najętego pojazdu, którego konie tupały od czasu do czasu o bruk cichego dziedzińca. Woźnica spał, nakląwszy się co wlezie swego klienta.
Nazajutrz rano, koło ósmej, stary szlachcic drapał się po schodach domu położonego przy ulicy de l’Observance, gdzie mieszkał
Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/168
Wygląd
Ta strona została przepisana.