Strona:Historya Stefana na Czarncy Czarnieckiego.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

du, obawiając się aby rozróżnione umysły tych, którzy wiernymi się pokazywali królowi i rzeczypospolitej, nie były przyczyną oderwania od Polski bliższej Ukrainy, i złączenia się z głębszą, która przyjęła już naówczas panowanie moskiewskie. Jeszcze przed wyprawą swoją do Moskwy wysłał był król Teterę, aby łagodził pospólstwo i utrzymywał je przy wierności, ale ten niewiele mając przyjaciół i powagi u pospólstwa, a co większa pomówiony od wszystkich jakoby był przyczyną śmierci Wychowskiego, widząc niebezpieczeństwo dla siebie, schronił się do Czechryna, gdzie oblężony wzywał pomocy naszych.
Czarniecki przeprawiwszy się na Ukrainę, gdy widzi wojsko swoje zdrobniałe i zwątlone pracą, sposobem wielkich ludzi umiejących zaradzić sobie w największych trudnościach, rozstawił najprzód piesze chorągwie w Pawłowicach i Białejcerkwi, a jazdę w Korsuniu; potem trzynastu ludzi wziąwszy z sobą, którzy wiadomi byli drogi i mieli lepsze konie, udał się skrycie do Krymu, tą myślą, aby otrzymał posiłki. Ale dowiedziawszy się za przybyciem swojem, iż Tatarowie wywołani byli (jak powiedzieliśmy) na wojnę przeciwko cesarzowi, zboczył z tamtąd do Budziackich Tatarów, którzy paśli konie w polach Bessarabii, czuwając na Kozaków czyniących częste wycieczki. Miłe było Tatarom przybycie tak wielkiego męża; otrzymał od nich przyrzeczenie posiłków, które składać się miały z dwudziestu tysięcy, i pospieszyć we trzy dni na Ukrainę. Czarniecki przywiódłszy zamysł swój do skutku, powrócił do obozu z niewypowiedzianym pośpiechem, tak dobrze zachowując sekret, iż nawet ci którzy z nim byli, domyślić się nie mogli na jaki koniec podróż tę przedsięwziął. Jednakże wieść o wyjeździe jego doszła nieprzyjaciół, którzy rozumiejąc iż się udał do Polski i nie prędko powróci na Ukrainę, umyślili korzystać z tej pory. Sierko z dwoma tysiącami Kozaków zaporozkich uczyniwszy zasadzki na naszych, których prowadził Machowski, obiegł ich w Podhorodyszczu, i podpaliwszy przedmieście, cieszył się już nadzieją iż miasto i straż w nim będąca wpadną mu w ręce, ale osobliwszem szczęściem Bidziński (który