Strona:Hieronim Derdowski - Walek na jarmarku.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 68 —

dodaje niemieckiego wdzięku, Pantalony obcisłe w długie wetknął buty... Stimmt, — krzyknąli żandarmi — do ostatniej nuty!
Starszy z nich aż z radości na pięcie się wierci, Zaraz pisze straszkowi poświadczenie śmierci. Potem duży butelans dobywa z kieszeni I z radości popija, aż, mu wzrok się mieni I w mózgownicy rozum wywraca pomału, Dostał, już nie pierwszy raz pijackiego szału Czyli, jak mówi doktór, tremens delirium: Zdaje mu się, że w koło głodne wilki wyją — Więc poczyna za nimi całym szczekać pyskiem, Najprzód cienko a potem nagle basem niskim. Aż się zbiegło dokoła psów wyjących kilka, Bo za prawdę myślały, że głos słyszą wilka.
Potem szybko rękoma dokoła wywija, Bo ogromna mu staje przed oczyma żmija, Ale rąk się nie boi ten napastnik diabli, Więc pan żandarm w