Strona:Herszt zbójców.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Wicio.

Ja tam nie zarzekam się wcale tego, że uciekałbym od zbójców jak oparzony. Sam tatuś, chociaż silny i ma rewolwer przy sobie, boi się napadu bandytów i każe drzwi i na zasuwy i na łańcuchy zamykać...

Ludwiś.

Ja i bandytów się nie boję! Nawet chciałbym z nimi walczyć... nie uciekałbym napewno!..

Wicio.

Patrzcie go, jaki chwalibursa! Dorośli się boją, dorosłych zabijają i mordują, a on, chłopiec dwunastoletni, mówi, że się chce z bandytami potykać...

Zdziś.

Ej, dajmy pokój tej gadaninie! — chwali się i już! Odważny, gdy nie widzi niebezpieczeństwa, a niechby tylko ujrzał maczugę zbójecką, zmykałby gdzie pieprz rośnie!..