Strona:Herszt zbójców.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   11   —
Wicio.

Czyś nie słyszała, że niczego i nikogo się nie boi?.. Zresztą zrobimy tak, żeby być na czas, jeśliby się zanadto obawiał. Nie idzie nam o przykrość, jaką ma mieć Ludwiś za swe chwalenie się bohaterstwem, lecz o oduczenie go od przechwałek...

Zdziś.

O, tak, on się niemożliwie przechwala... Wczoraj, naprzykład, opowiadał kolegom, że poszedłby w nocy na cmentarz i przesiedziałby tam do rana... Nic a nicby się nie bał!.

Helenka.

Patrzcie go!.. a jak przechodziliśmy onegdaj koło cmentarza, to biegł co sił, aby go prędzej ominąć. A jak ja zajść chciałam, żeby zobaczyć pomnik, o którym mi opowiadały koleżanki, że jest bardzo ładny, pociągnął mnie gwałtownie za żakiecik i nie pozwolił tam iść...