Strona:Herold Andre-Ferdinand - Życie Buddy.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mistrz — przez jedną noc mieszkam nad rzeką, dom mój nie ma dachu, ogień namiętności wygasł we mnie, przeto deszcz niebiański padać sobie może do woli!
— Bąki nie dręczą trzód moich, — podjął pasterz — krowy pasą się wśród bujnej trawy, nic im nie zrobi ulewa, przeto deszcz niebiański może sobie podać dowoli!
— Zbudowałem tratew silną — rzekł Mistrz — płynąłem na niej ku nirwanie, przepłynąłem potok namiętności i dotarłem do świętego brzegu. Na nic mi teraz tratew, przeto deszcz niebiański może sobie padać dowoli!
— Żona moja, — odpowiedział Dahniya — jest posłuszna, nie wie co rozpusta, żyje ze mną długo, jest powabna i nikt jej nie obmawiał, przeto deszcz niebiański może sobie padać dowoli!
— Umysł mój jest posłuszny i wolen wszystkich więzów, — powiedział Mistrz — dawno go już poskromiłem, tak, że zło nijakie nie ma we mnie schrony, przeto deszcz niebiański może sobie padać dowoli!
— Płacę, co trzeba, parobkom moim, — podjął pasterz — dzieci karmię zdrowem jadłem i o żadnem z nich nie mówiono źle, przeto deszcz niebiański może sobie padać dowoli!