Strona:Hermann Sudermann-Kuma Troska.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
31
KUMA TROSKA.

rozpocząć na wielką skalę, a do tego brak mu było funduszów.
Pawełek zapadł się w rozmiękłym gruncie po kostki i teraz dopiero przyszło mu na myśl, że mógłby powalać sobie może nowe buty.
Zląkł się, bo przypomniał sobie słowa matki: „Oszczędzaj ich bardzo, mój synku, bo ja ci je sama kupiłam z zebranych za mleko pieniędzy“. I nową aksamitną kurteczkę miał na sobie również, bo to była niedziela. Spojrzał po jedwabnych sznurach szamerowania i zawahał się na chwilę, niepewny, czyby nie lepiej było zawrócić, nie ze względu na aksamitne ubranko, nie, ale dla tego, by matki nie zasmucić.
— Może jednak uda mi się wyjść jakoś cało, — tak się pocieszał i począł biedz dalej. Grunt uginał się pod jego nogami a za każdym krokiem rozlegał się z pod stopy jakiś plusk dziwny, jak przy robieniu masła gdy tłok wyciągają z maślnicy.
Dalej znów przyszedł nad kałużę czarną, której brzegi porastały drobnemi białemi kwiatkami a na powierzchni połyskiwały jak grynszpan płaty żelazistego osadu. Obszedł ją ostrożnie dokoła, wpadł wprawdzie znowu głębiej w trzęsawisko, nakoniec jednak wydostał się na suche miejsce. Buty były coprawda w opłakanym stanie, ale może da się je jako nieznacznie umyć pod pompą.