Strona:Henryka Łazowertówna - Imiona świata.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

WIECZOREM

Dzisiaj znów masz wzrok twardy i profil kanciaty.
(Bez żadnego właściwie powodu.)
I usta trochę surowe i słowa pełne chłodu  —   —

Bywało już tak przed laty...

Wtedy byliśmy bardzo młodzi
i wrażliwi na nastrojów „niuanse“,
ale dzisiaj widzę ( — może z żalem? — )
że to wszystko mnie mało obchodzi...
— Siedzę z głową wtuloną w ramiona
i cierpliwie układam pasjanse,
okutana w jakieś swetry i szale.

Może jestem poprostu zmęczona?
Może jestem poprostu starsza,
że tak pasjans za życie mi starcza,
a za ludzi — walety i damy?...

Że wystarcza mi karciane serce?!

...Szkoda zresztą, że się już nie kochamy:
takby dobrze było trochę pocierpieć  —  —