Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Szuman - O społeczeństwie poznańskiem.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wzniesienie dachu na kształt psiej budy, królującej ponad umieszczonym na wyżynach trzeciego piętra napisem: „Teatr Polski” za coś niezwykle ponętnego.
Na owym cyplu umieszczono Apollina. Ten Apollo jest bez wątpienia najnieszczęśliwszą istotą z całego Poznania. Stoi na ostrym dachu, w brodę żgają go ostre igły złotej liry, plecy przebijają mu trzy skośne drągi, a do głowy przypięto mu rogi. Tak stoi wszystkim czasom na przestrogę, ucząc, co się dzieje z bogami światła, gdy zstąpią między ciemnych ludzi!
— My nawet bawić się nie umiemy! Nasze t. zw. wspólne zabawy, w których obywatelstwo wiejskie i miejskie udział bierze, nie są zabawami, ale raczej demonstracyami kastowemi, znamionującemi może najdosadniej naszę bezmyślność. Owe bale na sali bazarowej, gdzie zjechawszy się na wspólną zabawę na jednym końcu sali tańczy „wieś”, na drugim „miasto” a zdrowy rozsądek stoi w środku, blady z przerażenia, i załamuje ręce są chyba specialnością Poznania i gdzieindziej nie możliwe. Owe panny i panie ze wsi, którym się zdaje, że są wzorem arystokracyi, i dla tego uważają za stosowne przybierać śmieszne miny lekceważenia, gdy ktoś z miasta do nich się przybliży, zapominają o jednej rzeczy — że arystokracya odznacza się wyszukaną grzecznością. Najsmutniejsza rola jednakże przypadła tym w udziale, którzy w naiwności swego ducha, sądząc ze owa „wieś” rzeczywiście przedstawia jakąś niedoścignioną wyżynę — a sami należąc do miasta, wciskają się nieproszeni w koła, gdzie na nich patrzą przez ramię, i znosząc systematycznie okazywane lekceważenie, czują się jednak dziwnie szczęśliwi i zaszczyceni. Są to na szczęście wyjątki, ale wyjątki niebezpieczne, bo utrzymujące i zaostrzające owo rozdwojenie już tem samem, że nadają mu pozory słuszności. Tutaj jest okazywane lekceważenie rzeczywiście na miejscu.
— Życie ludzkie jest już samo w sobie grą, która według znanego przysłowia zazwyczaj światła nie opłaca. Pomimowoli postawieni wśród tego światła dowcipnie padołem płaczu nazwanege, opłacamy każdą chwilę swobody i wesołości wielu przykrościami, małemi i wielkiemi, następującemi po sobie rzadko przerywanym łańcuchem.