Strona:Henryk Szuman - O społeczeństwie poznańskiem.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

życie ze spienionych fal morskich, stawiali na brzegu posąg Jowiszowi Ratującemu, tak uszczęśliwiony ojciec stawia, powracającemu w tryumfie synowi, hekatombę z butelek „węgierskiego” i cieszy się cała okolica, że znowu jeden ze szlachetnych zwyciężył. I oto zbogaciło się znów społeczeństwo o urodzonego gospodarza; bo jeżeli dziad i ojciec nie potrzebowali szkół fachowych i żyli — no to i wnuk obejdzie się bez nowych wymysłów niemieckich. Prawda — dziad i ojciec istnieli, częścią zasobami przeszłości, częścią ogólnym zastojem — ale świat poszedł naprzód; nieznane wprzódy dzielnice otworzyły się agrikulturze, postęp ujawnił się w uprawie roli, maszyny pracują prędzej i taniej od rąk ludzkich, ceny produktów rolnych spadają — więc gdy wnuk uprze się, by wszystko było, jak bywało — to świat pójdzie dalej swoim torem, a jego czeka ruina albo — komisya kolonizacyjna. Bo na świecie panuje nieugięta, na prawach przyrody oparta konieczność, i tylko my jedni nie troszczymy się o nią, rachując na opatrzność i staropolskie: jakoś to będzie.
Konieczna potrzeba fachowego wykształcenia przy utrudnionych dziś warunkach gospodarstwa rolnego, wobec prawdziwego przełomu, odgrywającego się na tem polu, tak dalece nie przeniknęła naszego społeczeństwa, że nawet niejednokrotnie ci, którzy potrzebę wyższego wykształcenia uznają, kształcą synów swoich, którym na przyszłość gospodarstwem rolnem trudnić się wypadnie, w odmiennych fachach uniwersyteckich, jakoby znajomość warunków i zasad gospodarstw sama z duchem świętym spływała, gdy czas nadejdzie.
W ogóle powiedzieć można, że u nas tem zdrowsze warstwy odnajdziemy, im niżej zstąpimy w hierarchji społecznej. Stosunkowo najzdrowszym elementem jest chłop polski. Daleki jestem od bałwochwalczego uwielbiania naszego ludu i nie zamykam oczu na jego wady. Jest ciemny i nie ma poszanowania dla cudzej własności, temu zaprzeczyć nie można — ale pamiętać trzeba, że to po części nie jego wina. Obowiązek oświecania mas ciąży na wyższych warstwach społecznych, a to co u nas dzieje się w tym kierunku, to raczej kokietowanie ludu oświatą niż rzetelna praca w tym celu. Prawda, że to praca nie łatwa i mozolna, prawda, że nawet naj-