Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dochodzimy do Maskary. Okolice ładnie się przedstawiają, małe fermy porozrzucane, dużo winnic, fermerzy przeważnie Hiszpanie.
Sama Maskara, jak wszystkie miasta w Algerji, obwiedziona jest silnym murem z bastjonami i otoczona głębokim rowem. Nieco dalej, za murami, z lepianek złożone brudne miasto arabskie.
Na drugi dzień po przybyciu, zostałem uzbrojony, umundurowany i wcielony do I-go bataljonu 8-ej kompanji.
Zanim zacznę opowiadać o służbie mojej, muszę zapoznać czytelnika z formacją legjonu, a przedewszystkiem rozproszyć błędne mniemanie, najczęściej czerpane z gazet niemieckich, dla których legjon jest kością w gardle. Od czasu do czasu i w naszych gazetach czytałem artykuły, opowiadające o jakichś okropnościach, o nieludzkiem obchodzeniu się z legjonistami. Wszystko to wierutne kłamstwa. Każdy, kto choć troszkę zna armję francuską, wie, że to jest absolutnie niemożebne. Zresztą regulaminy wojskowe są jednakie dla wszystkich pułków i nie może być wyjątków dla legjonu.
Służba jest ciężka — to nie ulega kwestji, ale przyczyną tego są przedewszystkiem warunki klimatyczne i wielkie przestrzenie, brak w głębi jakichkolwiek dróg, pustynie piaszczyste,