Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naturalnie, mówi po polsku.
Zawiązuje się krótka serdeczna rozmowa. Zieliński jest oburzony i mówi:
— Powarjowali ci Francuzi, wszędzie tylko szpiegów widzą; jakże jestem szczęśliwy, że mogę przyjść panu z pomocą. Skończy się już pańskie prześladowanie, za chwilę będziesz pan wolny, zabieram pana do mojej kompanji.
Dziękuję w serdecznych słowach porucznikowi, on mnie ściska, jak gdybyśmy oddawna byli przyjaciółmi. Moi Francuzi przypatrują się tej czułej scenie i słuchają z uwagą naszej rozmowy. Porucznik objaśnia ich o całym przebiegu sprawy.
Po chwili przysuwa się do mnie pułkownik Keller, podaje mi rękę, przeprasza za doznaną przykrość; zaczyna rozprawiać o bohaterstwie i poświęceniu Polaków. Następuje nastrój bardzo serdeczny, wszyscy mnie ściskają, a kapitan żandarmerji przeprasza za swoją pomyłkę, usprawiedliwioną okolicznościami.
jestem w siódmem niebie. Odrazu zapominam o wszystkich utrapieniach, jakie przeszedłem. Gdybym mógł, skakałbym z radości i wszystkich całował. Zegnam kapitana żandarmerji i w otoczeniu moich wybawców z głową podniesioną, z uśmiechem na ustach wychodzę.