Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




V.

Z powodu urodzin Maryni, panna Anney wyprawiła się, wraz ze swą panną służącą po kupno kwiatów. Zeszłego dnia Groński opowiadał, że w jednym z magazynów widział włoskie, różowe lilie, takie, jakie całymi pękami sprzedają szczególniej w okolicach Lukki i Pizy, ale mało hodowane w warszawskich cieplarniach i rzadko do kraju sprowadzane. Ponieważ Marynia dopytywała się o nie z wielką ciekawością, panna Anney postanowiła zakupić dla niej cały zapas, jaki się w sklepie znajdował. Poprzedniego wieczora przekomarzała się z Grońskim, że go w tem kupnie uprzedzi, albowiem on, jako znany śpioch, nie potrafi się dość wcześnie z domu wybrać. Obecnie, postanowiwszy spłatać mu istotnie figla, wyszła z domu o ósmej rano, tak, ażeby trafić na otwarcie sklepu. Miała przytem przygotowany list ze słowami: »Już zakupione«,