Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   118   —

domu, gdzie prócz Grońskiego zastał i Dołhańskiego.
— Patrz — zawołał Groński — oto kawaler Dołhański! powitajże do kosmatą ręką, bo się żeni.
— Nie? naprawdę? — zapytał rozbawiony Władysław.
— Z panną Kajetaną Włócką — dodał z zimną krwią i nadzwyczajną powagą Dołhański.
— A to składam życzenia. Z całego serca! Kiedyż ślub?
— Bardzo prędko, z powodu powietrza, głodu, ognia i wojny, oraz tym podobnych wyjątkowych okoliczności. Za tydzień... Bez zapowiedzi, za indultem. A po ślubie tegoż wieczora za granicę.
— I mówisz to wszystko poważnie?
— Najpoważniej w świecie. I uważ wyśmienite następstwa.
Tu Dołhański rozłożył palce i zaczął wyliczać:
— Primo: kredyt mój zmartwychwstał, jak fakir indyjski, który zakopany przez całe miesiące w ziemi, budzi się po odkopaniu do nowego życia; secundo: Górki są bez grosza długu i bez