Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   67   —

— Gdybyś się znał choć trochę na ludziach, tobyś jej uwierzył.
— W każdym razie obawiałbym się nieporozumienia, bo gdyby mi odpowiedziała po polsku, mogła by się sama omylić, a gdyby po angielsku, mógłbym ja niedokładnie zrozumieć.
— Ona po polsku lepiej mówi, niż ty po angielsku.
— I wyznaję, że mnie to zawsze dziwi. Bo skąd?
— Przecież ci mówiłem — odrzekł z pewną niecierpliwością Groński — że uczyła się od dzieciństwa, ponieważ jej ociec był to taki Anglik, który miał ogromną sympatyę do Polaków.
De gustibus non est disputandum — odpowiedział Dołhański.
I następnie znów zaczął mówić o nieboszczyku Zarnowskim i o starym rejencie, przedrwiwać ruch jego bezzębnych szczęk, wściekłość spojrzeń — i wreszcie zapowiadać, że jeśli mu nic nie »kapnie«, to się zastrzeli pod progiem pani Otockiej, albo pojedzie do Górek, by oświadczyć się o rękę panny Włockiej.
Lecz Groński zamyślił się w czasie tej gadaniny o czem innem, a Krzycki słuchał jej z roztargnieniem, gdyż uwagę jego zwróciła