Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   36   —

i kocha. Ludzie wiedzą, z jakiemi kłopotami połączone jest życie wiejskie, a naprawdę, to tylko to jedno życie cenią, jakby w niem nie brakło nawet ptasiego mleka.
Pani Krzyckiej, która zaraz po dzieciach kochała najmocniej w świecie Jastrząb, słowa Grońskiego trafiły bardzo do przekonania, lecz Dołhański, wspomniawszy na swą wioskę, którą niegdyś miał i przepuścił, rzekł, cedząc jak zwykle wyrazy:
— Ptasiego mleka może nie brak, ale pieniędzy brak. Zabawne jest przytem, że te pochwały życia wiejskiego wygłasza człowiek zamożny, który mógłby kupić sobie ziemię i zamieszkać na wsi, a którego trzeba hakami z miasta wyciągać.
Poczem zwrócił się do Grońskiego:
— Co się tyczy twoich królów homerowych, a wraz z nimi rozmaitych Wirgiliuszów i Horacyuszów, to za ich czasów nie było zapewne ani takich hotelów na Riwierze, ani klubów w Nizzy.
Lecz uwagę tę pominięto milczeniem, a raczej przerwał ją pasaż muzyczny, zanucony starym drewnianym głosem pannie Maryni przez rejenta Dzwonkowskiego, który chciał jej wyjaśnić w ten sposób związek dwóch frazesów