Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/282

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    —   274   —

    Poczem pożegnał doktora i wrócił do domu.
    Panna Anney nie poszła jeszcze spać, gdyż zastał ją rozmawiającą z Grońskim i zajętą zwijaniem jodoformowej gazy. Na jego widok podniosła oczy i zapytała:
    — Nic nowego w lesie?
    — Owszem, zdarzyło się coś z doktorem. Postrzelony!
    Na to zerwali się oboje z Grońskim:
    — Co? gdzie? w lesie?
    — Nie! W Jastrzębiu — odpowiedział Dołhański.