Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   237   —

część szczęścia ludzkości, ale nie było w niej mego szczęścia.
»Dopiero Ty wnikłaś nagle przez oczy moje, jako światło, a przez uszy moje, jako muzyka i napełniłaś pierś moją tęsknotą do rzeczy, których nie znałem przedtem — i napełniłaś mnie Twą treścią, jak potrzebą i widzeniem i świadomością mego szczęścia.
»Przetom Cię umiłował tego samego wieczora, w którym ujrzałem Cię i usłyszałem po raz pierwszy.
»Odtąd, choć Ty nie jesteś przy mnie, jam jest przy Tobie i pójdę za Tobą, gdziekolwiek będziesz.
»Albowiem Tyś mi jest potrzebna, ażebym żył, a jam Ci potrzebny, by Cię wskrzesić...
»Aby wyrwać Cię z zatraty: z pośród mających umrzeć!
»A oddać Cię wielkiej idei — i wysokościom, i światłu i zastępom żywych, którzy cierpią głód chleba i pieśni.
»Ciebie i Twą muzykę.
»Niech zatrata nie spada na was obie.
»O, umiłowana!...


∗             ∗