Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   217   —

— Ten simplex servus Dei stał się mimowolnem narzędziem w ręku Opatrzności. Ona zresztą często posługuje się maluczkimi... Za to, gdy zbankrutujesz na Jastrzębiu, zwróć się do mnie, do Górek.
— O ile ich przedtem nie zniwelujesz — odrzekł, śmiejąc się Krzycki — z ciebie tęgi niwelator!
— Żyjemy w wieku powszechnej niwelacyi. Ale jak też na imię pannie Włóckiej?
— Kajetana.
Plaît-il?
— Kajetana — powtórzył Krzycki. — Jej ojcu było na imię Kajetan, a ona na jego pamiątkę nazywa się Kajetana.
— To powiedz-że mi, dlaczego tak zasobna Kajetana dochowała się w stanie dziewiczym do lat trzydziestu kilku?
— Ściśle do trzydziestu pięciu. To mówiła mi niedawno moja matka, która pamięta dzień jej urodzin. Co do tego, że za mąż nie poszła, rzecz jest prosta. Partyi jej nie brakło, ale te panie nosiły się zawsze ogromnie wysoko. Tu wokoło siedzi tylko zwykła szlachta; no... a między Krzyckimi nie było w odpowiednim wieku