Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   198   —

chodzie narodowym? Czy ci także należą do nich? Gdy w fabryce dziesięciu zawiesi na kominie czerwoną chorągiew, to zdaje się, że cała fabryka jest czerwona — a to nieprawda!
— Więc dlaczego inni jej nie zedrą?
— Prosta rzecz! Dlatego że ją zdziera policya.
— I dlatego — dodał Groński — że ci nie mają brauningów, a tamci je mają.
— Niezawodnie — mówił dalej doktor. — Ja z robotnikami mam dziesięć razy więcej stosunków niż każdy dyrektor fabryki. Ja wchodzę do ich mieszkań i zaglądam w ich życie domowe. Ja ich znam. Socyalizm tarmosi się z biurokracyą, więc wielu się zdaje, że do niego należą. Ale do bojówek zapisał się tylko żywioł najciemniejszy i najgorszy. Ci już się przeradzają w bandytów — i nic dziwnego! Odebrano im przecie sumienia, a dano rewolwery. Ale większość — ta lepsza i uczciwsza większość, ma pod żebrami polskie serca — i dlatego ten dyabeł, który ich chce zagarnąć, nazwał się dla przynęty polskim. Ach! szkół im tylko! oświaty, nauki dziejów polskich, by się nie dali oszukać — ot czego trzeba — ot! ot!
I z rozmachu chwycił staruszka za ramiona i począł nim obracać.