Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   192   —

tów był pisać się na coś podobnego, więc począł tylko uspokajać staruszka, że w Jastrzębiu jest, licząc gości i ludzi dworskich, zadużo rąk i zadużo broni, by można było obawiać się napadu — i że przytem prawdopodobny wyjazd pani Krzyckiej położy koniec pobytowi gości. Dalszą rozmowę przerwało przybycie doktora Szremskiego, który, wpadłszy jak bomba, oświadczył, że już jest na resztę dnia wolny i że może jechać.
Groński począł mu się przypatrywać z wielką ciekawością, albowiem słyszał o nim jeszcze w Warszawie, jako o oryginalnej i wybitnej osobistości, w dodatniem tych słów znaczeniu.
Był to młody zupełnie człowiek, o płowych włosach i smagłej, jak u cygana, cerze, żywy jak ogień, kipiący zdrowiem, nieco krzykliwy i rozmachany. W mieście i okolicy grał niepoślednią rolę, nie tylko dlatego, że miał największą praktykę lekarską, ale i dlatego, że należał do najczynniejszych ludzi na wszelkich polach. Porywał się do każdej roboty jak do ataku, a dzięki trzeźwej, lubo skojarzonej z niesłychanym temperamentem myśli, to, co robił, robił przeważnie rozumnie i dobrze. Był on jakby uosobieniem tego częstego w Polsce zjawiska