Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   8   —

— On mocno niedosłyszy, więc możem rozmawiać swobodnie, a sapie dlatego, że ma astmę.
Poczem tak mówił dalej:
— Matka już od dwóch lat chciałaby mnie koniecznie ożenić, więc krząta się, rozpisuje listy, wysyła mnie co zima do Warszawy, a jestem pewien, że i zeszłego lata była w Krynicy, nietyle dla zdrowia, bo Bogu dzięki, pomimo reumatyzmów, trzyma się nieźle — ile dlatego, żeby się miedzy pannami rozejrzeć i coś upatrzyć. Ale tak tam ją te nasze niby kuzynki oczarowały, że wróciła, jak przypuszczam, z gotowym projektem...
— Muszę cię uprzedzić — przerwał Groński — że jeśli idzie o pannę Marynię, to gmach budujecie na lodzie, gdyż naprzód, ona ma szesnaście lat, powtóre z końcem jesieni wybiera się znów do konserwatoryum w Brukseli, a po trzecie cała jej dusza siedzi w skrzypcach i prawdopodobnie na zawsze w nich zostanie.
— A niech sobie siedzi i niech zostanie. Pan mówi: »budujecie« — a ja nie tylko nic nie buduję, ale wolałbym, żeby i matka nie budowała, bo jej później będzie przykro. — Zresztą matczysko kochane jest najpoczciwsze w świecie, i z pewnością chodzi jej przedewszystkiem o to,