Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   118   —

— To teraz rozumiem — rzekł Dołhański — dlaczego wówczas, gdy wróciliśmy od rejenta, miałem nad głową imbryczek pełen ukropu.
Groński zaś ruszył ramionami jak człowiek, w którego wmawiają rzeczy wprost niesłychane i zawołał:
— Ja?.. despota? Ależ ja jestem ofiara najbardziej zahypnotyzowana ze wszystkich.
— To pan Laskowicz jest hypnotyzerem, nie ja — odrzekła panienka. — Sam mi to przed kolacyą powiedział i tłómaczył mi, co to jest hypnotyzm.
Groński zwrócił wzrok na drugi koniec stołu, w stronę studenta i ujrzał jego oczy wytężone, uporne i błyszczące, utkwione w pannę Marynię.
— Ależ — pomyślał — on istotnie próbuje na niej swojej siły.
Więc zmarszczył brwi , zwróciwszy się ku niej, rzekł:
— Tego, co jest hypnotyzm, naprawdę nikt dobrze nie wie. Widzi się objawy i nic więcej. Ale jak też tłómaczył go pan Laskowicz?
— Mówił, to co już dawniej słyszałam, że osoba uśpiona musi wykonać wszystko, co każe