Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   116   —

śli się uspokoi, to ciocia po kuracyi koniecznie musi do nas zajechać.
To powiedziawszy, ucałowała bardzo serdecznie rękę pani Krzyckiej, która odrzekła:
— Jakaś ty dobra i kochana. Ja z całego serca pojechałabym do was, tylko, że przy mojem zdrowiu człowiek musi słuchać nie serca, ale różnych ukrytych dolegliwości. Przytem czasy są rzeczywiście niespokojne i rozumiem, że samym kobietom trochę straszno siedzieć teraz na wsi. Czy masz jakich pewnych ludzi w Zalesinie?
— Ja naszych ludzi się nie obawiam, gdyż oni bardzo byli przywiązani do mego męża, a teraz to przeszło na mnie. Mój mąż dużo im świadczył dobrego. Nauczył ich przedewszystkim patryotyzmu, a jednocześnie zaprowadzał rozmaite urządzenia, których gdzieindziej nie było. Mamy ochronę, szpital, kąpiele, sklepy, szkółki owocowe dla rozdawania drzewek. Nawet studnie artezyjskie pozakładał mąż, żeby we wsi było dość zdrowej wody.
Dołhański, usłyszawszy to, przechylił się ku Krzyckiemu i szepnął:
— Fantazye kapitalisty. Uważał żonę i Za-