Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   111   —

nie, pyta następnie siebie, lub drugich: co mogę zrobić?
— O, to tylko »façon de parler« — odpowiedział Krzycki — albowiem w gruncie rzeczy wiem doskonale. Porobię ogłoszenia i na tem się wszystko skończy. Pokutę, którą mi ksiądz w swoim czasie zadał, odprawiłem i więcej pokutować nie myślę i nie będę.
A na to Groński:
Sero molunt deorum molae. Rozumiesz, co to po polsku znaczy?
— Objąwszy gospodarstwo w Jastrzębiu, posiałem moją łacinę na jego polach — ale nie weszła!
— To znaczy: późno mielą młyny bogów.
Krzycki zaś począł się śmiać, i ukazując ręką w kierunku starego młyna, rzekł:
— Ten już nic nie zmiele. Za to zaręczam.
Dalszą rozmowę przerwało im spotkanie blizko już bramy dwóch niewyraźnych postaci, z któremi się niemal potrącili, albowiem, chociaż księżyc już zeszedł, w starej alei lipowej było prawie zupełnie ciemno.
Krzycki był przekonany, że to przyjezdne panie używają wieczornej przechadzki, ale dla pewności zapytał: