Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obrazom pewien wyłączny średniowieczny charakter, który odbija się w twarzach, całych postaciach ludzkich, w koniach, słowem, we wszystkiem, co do obrazu wchodzi. W Śmierci Leszka charakter ów posunięty jest do tego stopnia, że rzekłbyś, iż to płótno wyszło z pod ręki średniowiecznego mistrza. Jest w odczuciu i wykonaniu jakaś nieokiełznana siła i barwność, posuwająca się prawie aż do granic średniowiecznej prostoty i naiwności. Malarz tak maluje, jak kronikarz pisał. Nie ma tu omówień, cieniowań. Jest to po prostu ilustrowana karta starej kroniki, dająca wrażenie tak potężne, nieledwie barbarzyńskie, że prawie przygniata nowoczesne nerwy. Oto dlaczego w dzisiejszym wycieńczonym cieleśnie i duchowo świecie francuskim Matejko nie podoba się. Jest on po prostu dla ich elegancji i kobiecej wrażliwości tak za ogromny, jakby za ogromny był Michał Anioł. Krytyka, która by go chciała mierzyć wedle dzisiejszych reguł, potrafi w nim z łatwością odkryć pewne wady perspektywy, a nawet i proporcji i kolorytu. Tak np. w Śmierci Leszka koń, na którym książe ucieka, jest za mały, niebo może za jaskrawe. Nikt nie ośmieliłby się dziś tak malować. Ale wady te są zbyt widoczne, by dla mistrza miały być ukryte. Popełnia on je raczej zapewne umyślnie dla nadania obrazom tej kronikarskiej, średniowiecznej prostoty i wyrazistości. Jest to jego mistrzowska maniera, sprawiająca, że obraz nie tylko przedstawia średnie wieki, ale sam zdaje się z nich pochodzić. Jeszcze krok dalej, a ustępstwo to pewnych utartych form dla średniowiecznej duszy przeszłoby może miarę. Ale