Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ogólne, bardzo ogólne pojęcie o nazwiskach, pracach i usiłowaniach — to trafił. W podręcznikach i dziełach specjalnych znajdzie się dwa razy, lub sto razy więcej, ale faktem jest, że ogół publiczności do podręczników nie zagląda — na prelekcji zaś dowiedział się, czego może nie wiedział, jakby mimochodem i niechcący.
Jeśli prelegent nie mógł być ani dokładniejszym, ani ściślejszym, to, ze względu na czas, winą jego nie jest. Robił co mógł i garść wiadomości między słuchaczy rzucił. — To jego zasługa, może zasługa tem większa, że jako uczony, panujący widocznie nad przedmiotem — czuł, że obronną ręką z trudności nie wyjdzie, sympatycznych dla siebie mędrców nie zdoła dość wynieść, a niemiłych dość upokorzyć. Ostatnie zdanie wypowiadamy dlatego, bo prelegent widocznie nie należy do filozofów, którzy na wzór Kartezjusza o tem tylko nie wątpią, że wątpią. Przeciwnie, poglądy jego mają podstawy może nie czysto filozoficzne, ale tak silne, że aż do dogmatów podobne.

100.

Opuszczeni. Od dawna kraj nie wydał tyle na cele dobroczynne, ile w roku bieżącym. Gdy wieści o głodzie między chłopami na Szląsku doszły do nas, posypały się składki tak obficie, iż dziś stanowią już sumę nader poważną. Można nawet powiedzieć, że owa gotowość, z jaką pośpieszono na ratunek niedoli, przeszła miarę, jaką się mierzą objawy dobroczynności prywatnej, a stała się aktem pomocy obywatelsko-społecznej. Wypłynęła ona z poczucia