Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/495

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie i wyrazie twarzy. Z tego powodu budziła litość, przywiązywała widza do siebie swojem nieszczęściem i cierpieniem. Stanowiło to jej urok idealny, którego Wyświeconej brak. Przypuszczamy, że barbarzyńskie prawo wyświecania dotykało często istoty niewinne — ale bohaterka p. Herncisza nie wygląda wcale na niewiniątko. Na twarzy jej widać raczej jakąś namiętną zawziętość; oczy jej płoną, białe zęby błyskają z ust czerwonych. Za chwilę zwleką z niej odzież i będą ją nagą gnać przez ulice miasta, a jednak na jej twarzy nie znać wstydu. Jest to urocza czarownica, ale czarownica, rodzaj Cyganki, która naprawdę musiała broić. Może się to komuś podobać, zwłaszcza że Wyświecona jest niezmiernie piękna, a przy tem rysowana i malowana doskonale; zajmie ona z pewnością zmysły; ale gdy w Skazanej był jakiś rozdzierający dramat, który widz sobie w duszy dośpiewywał — u Herncisza jest tylko barbarzyński zwyczaj, ilustrowany co do głównych osób dość świetnie — wszelako bez wyższego polotu. Inaczej mówiąc — pomysł jest mniej szlachetny. Podnieść go mogło tylko niezmiernie świetne wykonanie, ale i pod tym względem w obrazie dużo jest szwanków. Sama Wyświecona i kat — a w ogóle środkowa naczelna grupa, jest dobra i niewiele pozostawia do życzenia tak pod względem wyrazu, jak i techniki w ogóle; za to gromady widzów po obu stronach obrazu przedstawiają wiele do życzenia. Młoda kobieta zwrócona profilem, w której twarzy widzą niektórzy wiele współczucia czy zaś tylko zaciekawienie się połączone z przestrachem — jest fałszywa w kolorycie, który