Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/441

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

emerytki, przecie nienasycona jej ambicja kazała jej jeszcze sięgać po władzę i namiestnictwo w Neapolu uśmiechało się jej ponętnie. Dzięki temu 430,000 dukatów przeszło wkrótce do skarbu Filipa. Potem zaczyna się natychmiast dla Bony czas opuszczenia, zapomnienia, dowodów niewdzięczności i żalu za znienawidzoną Polską. Ale gdy chęć powrotu poczęła przybierać barwy zamiaru — otruto ją. Konającej czytano fałszywy testament, ręka zaś przybocznej damy podsunięta pod głowę królowej potrącała brutalnie tę głowę na znak potakiwania. Tu autor rysuje nam nikczemną postać Pappacody. Skarb zagrabiono. Ale mimo fałszywego testamentu został dziedzic Zygmunt August — rozpoczęła się więc owa sprawa spadku, trwająca całe wieki. Złowrogi Filip zwłóczył, oszukiwał i nie chciał oddać nic. Cesarz pośredniczył nieszczerze. Z Polski szły poselstwa za poselstwami, ciągle na próżno. Spotykano się ze złą wiarą, wykrętami i chciwością, wobec których usiłowania nawet takich ludzi, jak Kromer i Hozjusz, nie zdały się na nic. Zaledwie od czasu do czasu można było uzyskać spłatę procentów. Zygmunt August umarł — żądano dowodów, że Anna jest legalną spadkobierczynią. Wreszcie i między siostrami: Anną, Katarzyną i Zofią poczęły się niesnaski, dwór szwedzki zaś wprost intrygował na swoją korzyść. Batory nie dbał o tę sprawę, mając coś lepszego do roboty, Zygmunt III zaś był ślepo oddanym Filipowi. Zabiegi za Filipa III nie doprowadziły również do niczego. Dopiero pod Filipem IV sprawa przybrała pomyślniejszy dla Rzeczypospolitej obrót. Ener-