Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/440

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

apolitańskie“ stały się u nas wyrażeniem przysłowiowem, z tem wszystkiem jednak mało kto wie, jaki przebieg miała sprawa tych sum i jak się wreszcie zakończyła. Książka p. Kanteckiego jest wyjaśnieniem tych wątpliwości. Być może, że sam długi i zawikłany proces o ową pożyczkę mało mógł dostarczyć materiału do zajmującego i barwnego opowiadania, p. Kantecki jednak umiał przezwyciężyć trudności. Z drugiej strony zgadzamy się z autorem, że kwestia sum neapolitańskich jest nie tylko ciekawą ilustracją międzynarodowych stosunków finansowych, lecz nadto nieobojętnym probierzem charakterów niektórych postaci współczesnych. Przede wszystkiem w świetle tej sprawy rysują się jasno dwie postacie: wierzyciela i dłużnika, tj. królowej Bony i Filipa II. Pośpiech, z jakim Bona opuszczała ten kraj, który głowę jej ozdobił jedną z najświetniejszych koron w Europie, i nienawiść do wszystkich i wszystkiego, co polskie, czyni z tej królowej jedną z najantypatyczniejszych niewiast owego wieku. Trudności, jakie sam król i senatorowie stawiali przeciw woli Bony, spory i zwłoki, zapełniają początek opowiadania. Bona jednak dopięła celu i wyjechała. Początek jej podróży zapowiadał się świetnie, wszędzie bowiem przyjmowano z czołobitnością potężną królowę i najbogatszą panią w Europie. Zaledwie osiadła w Bari, już Filip, władca państw, w których nie zachodziło słońce, i pan najbogatszych kopalni złota w świecie, rozpoczął z nią układy o pożyczkę. Bona chętnie podawała ucha tym układom, lubo bowiem Włochy miały być spokojnem tylko schronieniem dla