Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/420

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy Hoym mówił o nim: C’est un homme fini, usé, dont on n’a rien à redouter, wówczas dziwny uśmiech błąkał się po ustach przyszłego bohatera. Właśnie chodziło mu o taką opinię i dlatego umyślnie prowadził życie, które ją podtrzymywało. Tymczasem jednak był naprawdę zgorszeniem dla niektórych poważnych domów i istotnie, gdy nawet najbliżsi podzielali zdanie Hoyma, przyczynił się niemało do podtrzymania szalonego nastroju życia.
Na takie to czasy eks-szambelan Burzymowski przywozi zza austriackiego kordonu do Warszawy córkę jedynaczkę i... rozpoczyna się powieść. Sam szambelan jest typem polonusa starej daty, który boi się ówczesnej Gomory jak ognia, ale śliczna Sylwia całą duszą młodej dziewczyny wydziera się w świat, zaślepiony zaś i miękki jak wosk ojciec nie umie się oprzeć ukochanej jedynaczce. Pierwsze spotkanie w Jabłonnej z hulaszczą młodzieżą ściska serce Burzymowskiego trwogą, co dalej będzie. Ale dalej idzie łatwiej. Przyjeżdżają do Warszawy. Wieść o nadzwyczajnej piękności Sylwii rozchodzi się lotem błyskawicy. Rozmaite eks-starościny roznoszą ją natychmiast po buduarach. Znajomości łatwo przychodzą. Siedzącą w oknie pannę dostrzega sam książe Józef i wkrótce wykwintny dżokej przynosi bukiet kwiatów „pięknej nieznajomej“. W teatrze oczy księcia i panny rozmawiają ze sobą długo i wymownie. Następuje wizyta „Pod blachą“, gdzie honory gospodyni czyni pani Vauban — i romans. Autor w opisie tego romansu nie nakłada zbyt jaskrawych barw na paletę. Czytelnik nie znajdzie wytycznych mo-