Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/213

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

są wynikiem wyłącznie domowej edukacji. Oto rzeczony Staś, synek mamuniny, siedzi w Paryżu, robi długi, martwi ojca i matkę, potem wraca z Paryża, potem znów tam ucieka, na koniec spotyka pewną hrabinę kokietkę, kocha ją, zabija jej męża w pojedynku, potem pragnie się z nią żenić, ale gdy ona przekłada nad niego bogatego Anglika, strzela w głowę jej i sobie. Taka jest historia syna marnotrawnego. Jakiś wielki talent opowiedziałby nam historię wielkiej namiętności, zstąpiłby w ciemne tajniki duszy ludzkiej i rozjaśnił je własnem światłem, ale p. Jarosław Bogorya ślizga się po wierzchu, tworzy tuzinkowe figury, gawędzi, marudzi, opowiada powszednio, szaro, pospolicie, nudnie, co wszystko sprawia, że historia Stasia zająć by mogła chyba tylko jego krewnych lub, co najwięcej, osobistych znajomych.
Nie lepiej udaje się autorowi z cnotliwym synem. Józio siedzi w domu, pracuje, ma charakter szlachetny, poświęca się, na koniec znajduje swoją Marynię i ma się z nią żenić, gdy wtem sąsiad przebija mu pierś szablą w pojedynku. Znowu opowieść dobra dla krewnych. Jeśli autor w miłości Józia do Maryni nie umiał znaleźć nowych tonów, nowych obrazów, prawdziwych drgnień serca ludzkiego, jeśli tego stosunku nie umiał namalować jak pięknego obrazu, to cóż kogo może obchodzić Józio razem z Marynią. Państwo Dąbrowscy po stracie synów są bardzo biedni, ojciec umiera, matka „z małym funduszem“ przenosi się do miasta, ale, właściwie mówiąc takich zajść spraw i nieszczęść dużo bywa na świecie, a zatem nie ma co zajmować nieznajomych losami pań-