Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

berni radomskiej na zapytanie sędziów, czy prośby w języku polskim mają być przyjmowane, po prostu zabrania przyjmować, dodając naiwnie, że niezadowolonym pozostaje wolną ta sama droga dochodzenia, jaką szedł pan Jackowski.
Odpowiedź zakrawa na żart... nie z sędziów. Ale mniejsza o to. Przytoczyliśmy tylko fakt jako jeden z wielu przykładów.
Staramy się stosować do obowiązujących praw i żyć spokojnie w ich zakresie, tymczasem często i owe prawa są pomijane lub zmieniane przez nieobowiązującą nikogo wolę pojedyńczych osobistości. Wobec tego wszystkiego nie dziwią nas nadsyłane pod pognębiającem wrażeniem z różnych stron skargi i zapytania: co robić?
Obowiązkiem naszym jest dać kategoryczną odpowiedź, — odpowiadamy więc: stać przy prawie, nie zniechęcać się, mieć dość silnej woli i wytrwałości, aby, mając za sobą prawo, domagać się spełnienia go zupełnego wbrew wszelkiej samowoli.
Przystosowanem skąd inąd przysłowiem: „Do Boga wysoko“ nikt nie ma słuszności się zasłaniać, a może się niem zasłaniać tylko niedołęga lub zły obywatel. Niech każdy wie, że broniąc przed samowolą prawa, dochodząc ściśle, choćby z trudem i stratą czasu, by ono zostało wykonane, naprzód spełnia obowiązek obywatelski, a po wtóre ma za sobą siłę trwalszą i poważniejszą, niż czyjeś osobiste widzi mi się. Władzom wyższym, które dane prawo wydały, również jak i nam zależy na tem, by ono zostało wykonane. Rządzący Senat wy-