Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom IV.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ciekawiśmy, czy też szewc nie przestanie szyć butów, a włościanin chodzić za pługiem. Pieniądze jak wino, zawracają nieprzywykłe do nich głowy.
Tak stało się z pewnym włościaninem w Galicji, na którego gruncie znalazła się nagle nafta.
Ubogi jak mysz kościelna człeczyna znalazł się nagle w posiadaniu czterech tysięcy reńskich.
Zakupił więc dwa wozy: na jednym z nich jeździli muzykanci: skrzypkowie, basiści etc., na drugim wódka, całe zwoje kiełbas i bogacz...
Jeździli tak dopóty, dopóki bogacz nie umarł pod ławą karczemną.
Życia starczyło mu póty, póki i pieniędzy.
Pochowano go... kosztem gminy.

143.

Przedstawienia w Teatrzyku Dobroczynności zawieszone na czas trwania bazaru rozpoczną się na nowo w pierwszą niedzielę po świętach. Wystawione będą komedie: Stryj przyjechał, Zarzutka balowa (po raz pierwszy) i Moja gwiazda.

144.

Cel szlachetny. Kółko młodych pracowników na polu naukowem zamierza wystąpić z szeregiem odczytów na dochód gnębionych głodem Szlązaków.

145.

Bazar na rzecz ubogich, zostających pod opieką Towarzystwa Dobroczynności, rozpoczął już od wczoraj swoją działalność w salach redutowych.