Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w książkach, tłumacz sobie Gessnera, walaj palce inkaustem, ale o miłości nie mów, gdyż w tych sprawach nie umiesz i nie nauczysz się nigdy: a, b, c.
— Znać, że nie papa zajmował się moją edukacją.
— Nie, nie ja. Byłbym tracił napróżno czas. Mogłem cię zrobić w dwudziestym roku życia szambelanem, ale amanta nie zrobiłby z ciebie nawet książę podkomorzy.
Tymczasem Marek ochłonął, lecz ozwał się drżącym jeszcze i wzruszonym głosem:
— Pozwoli stryj dobrodziej złożyć sobie życzenia szczęśliwości przez długie lata.
— Pozwolę. Szczęśliwości jestem pewien, a co do długich lat, to jak zechce natura. Jesień bywa chłodniejsza od lata, ale trwa długo i przynosi owoce... He! bardzo trafnie. Tymczasem dziękuję ci i przechodzę do tego, o czem chciałem z tobą właśnie pomówić. Termin mego ślubu z Klarybellą nie jest jeszcze oznaczony, postaram się wszelako o dyspensę od zapowiedzi, gdyż chcę, by rzecz doszła jak najprędzej. Ale przychodzi kwestja rezydencji. Pałac w Birkowie, odbudowany po konfederacji barskiej, spalili po raz wtóry messieurs les patriotes, pod panem Kościuszką, a w Karpielach jest tylko mały dworek. Jedyną przyzwoitą rezydencją są Różyce. Zapewne tedy nie będziesz miał nic przeciwko temu byśmy aż do wyrestaurowania domu w Birkowie zamieszkali z twą przyszłą stryjenką w Różycach. Jestem twoim opiekunem i zdam ci ten majątek, gdy dojdziesz do pełnoletności, ale obecnie ja nim rozporządzam i mógłbym