Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kowscy poszli jeszcze tegoż samego dnia do Chadzkiewicza, Kajetan bowiem chciał się z nim o wielu rzeczach rozmówić, a Marek ułożył się ostatecznie o termin wyjazdu do Wiednia. Chadzkiewicz, załatwiwszy się prędko z Markiem, zatrzymał Kajetana, gdyż chodziło mu o to, by wykształconego i zamożnego młodzieńca pociągnąć do masonerji. Kajetan nie miał nic przeciw temu, ale sprawa jego przyjęcia nie mogła być narazie załatwiona. Tymczasem dowiedział się wielu rzeczy o stanie kraju i sprawach politycznych zagranicą, o których, siedząc na wsi, nie mógł mieć dokładnego pojęcia. Jakoż w odwrotnej drodze do Różyc, przyznał się Markowi że to, co mówił o stanie umysłów, wówczas, gdy po śmierci Plichty wracali do domu, było poniekąd mylne. Po insurekcji kościuszkowskiej i ostatecznem rozdrapaniu kraju, ogarnęło ludzi istotnie jakby jakieś omdlenie i obojętność, nie wszyscy jednak pogodzili się z losem. Trwała aż do 97 roku praca nad zwaleniem jarzma. Nie pomagało prześladowanie i srogie kary na spiskujących. Tworzyły się tajne towarzystwa we Lwowie, Krakowie i Warszawie. Nie usnęli patrjoci cywilni i wojskowi, nie usnęło mieszczaństwo, pomimo uwięzienia Kriegera. Wrzała praca w kraju i na obczyźnie, aż wreszcie wszelkie czyny i wysiłki zbiegły się we Włoszech i znalazły swój wyraz w legjonach. Obecnie zadaniem patrjotów było rozbudzić ducha w narodzie i przygotować go do wielkich wypadków, które wkrótce miały nastąpić.
Kajetan, zważywszy to wszystko, porzucił osta-