Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   222   —

— Co ty mówisz, Nel? — powtórzył. — To Dinah nauczyła cię bać się duchów… Umarli nie…
I nie skończył, bo w tej chwili stało się coś przerażającego. Oto wśród ciszy nocnej, w głębiach wąwozu, w tej stronie, gdzie leżały trupy, rozległ się nagle jakiś nieludzki, okropny śmiech, w którym drgała rozpacz i radość, i okrucieństwo, i ból, i łkanie, i szyderstwo — rozdzierający i spazmatyczny śmiech obłąkanych lub potępieńców.
Nel krzyknęła i z całych sił objęła Stasia ramionami. A jemu wszystkie włosy stanęły dębem. Saba zerwał się i począł warczeć.
Lecz siedzący opodal Kali podniósł spokojnie głowę i rzekł prawie wesoło:
— To hyeny śmiać się z Gebhra i z lwa…