Strona:Henryk Sienkiewicz-Potop (1888) t.2.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dent i podsuniesz mu taką myśl: niech Lubomirski przejdzie do Szwedów, a w nagrodę zażąda małżeństwa Herakliusza z Radziwiłłówną, a potem niech Radziwiłła na Wielkie Księstwo popiera, to Herakliusz je zczasem odziedziczy. Niedość na tem; podsuń i to, że gdyby Herakliusz raz litewską włożył koronę, tedyby go zczasem i na polski tron powołano, a tak w dwóch rodach dwie korony napowrótby się złączyć mogły. Jeśli się tam tej myśli oburącz nie pochwycą, to pokażą się małymi ludźmi. Kto wysoko nie mierzy i wielkich zamysłów się zlęknie, ten niech się laską, buławką, kasztelanijką kontentuje, niech służy i kark zgina, przez pokojowców na łaskę zarabia, bo niczego lepszego nie wart!… Mnie do czego innego Bóg stworzył i dlatego śmiem wyciągnąć rękę po wszystko, co tylko w mocy człowieczej i dojść aż do tej granicy, jaką sam Bóg potędze ludzkiej postawił!

Tu książe wyciągnął rzeczywiście ręce, jakby chciał w nie jakąś niewidzialną koronę pochwycić i rozgorzał cały, jak pochodnia, ale wtem ze wzruszenia znowu mu powietrza zbrakło w gardzieli.

Po chwili uspokoił się jednak i rzekł przerywanym głosem:

— Ot… gdy dusza leci… jakoby do słońca… choroba mówi swoje memento… Niech się co chce dzieje… Wolę, żeby mnie śmierć zastała na tronie… niż w królewskiej antikamerze…

— Może medyka zawołać? — pytał Kmicic.

Radziwiłł począł kiwać ręką.

— Nie trzeba… nie trzeba… Już mi lepiej… Ot! i wszystko, co miałem ci powiedzieć… Prócz tego oczy miej otwarte, uszy otwarte… Bacz i na to, co