Strona:Henryk Sienkiewicz-Ogniem i mieczem (1901) t.4.djvu/093

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mały rycerz uścisnął ręce trzem towarzyszom i rzekł:
— Żebyście waćpaństwo wiedzieli, ile kul leży na majdanie, to przechodzi imainacyą! Nie przejdziesz, żebyś się nie potknął.
— Widziałem i ja to — odrzekł Zagłoba — bom też wstawszy, przeszedł się kęs po obozie. Przez dwa lata, kury w całym powiecie lwowskim tyle jaj nie nanoszą. Ej, żeby to tak były jaja, dopierobyśmy używali na jajecznicy. A trzeba waćpanom wiedzieć, że ja za miskę jajecznicy największy specyał oddam. Żołnierska we mnie natura, tak jak i w was. Zjem chętnie co dobrego, byle dużo. Dlatego też i do bitwy skorszy jestem od dzisiejszych młodzików, piecuchów, co to niecułki ulęgałek nie zje, żeby się zaraz za żywot nie trzymał.
— No! aleś się waćpan wczoraj z Burłajem popisał — rzekł mały rycerz. — Burłaja tak ściąć — ho! ho! Nie spodziewałem się tego po waćpanu. Toż-to przecież był rycerz przesławny na całą Ukrainę i Turecczyznę.
— Co? ha! — rzekł z zadowoleniem Zagłoba — Nie pierwszyzna mi to, nie pierwszyzna, panie Michale. — Widzę szukaliśmy się wszyscy w korcu maku, ale też i dobraliśmy się we czterech, tak, że takiej czwórki w całej Rzeczypospolitej nie znajdziesz. Dalibóg, z waćpanami i z księciem naszym na czele ruszyłbym samopięt, choćby na Stambuł. Bo uważcie tylko: pan Skrzetuski zabił Bardabuta, a wczoraj Tuhaj-beja.
— Tuhaj-bej nie zabit — przerwał porucznik — sam czułem, że mi się ostrze zwinęło, później też zaraz nas rozdzielili.
— Wszystko jedno — rzekł Zagłoba — nie prze-