Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

utrapiony, t. j. tęgi roczny chłopak, wierzgał nogami i wrzeszczał, że aż uszy pękały.
Kobieta poczęła obcierać oczy fartuchem i rzekła:
— Co ta wszystko znaczy? Albo to on nie wie o papierach, coś je woził z boru do boru.
Teraz Rzepa podrapał się w głowę.
— Jużci bo wie.
Po chwili zaś dodał:
— Pójdę ja z nim pogadać. Może to nic strasznego.
— Idź, idź! — rzekła kobieta — a weź ze sobą rubla. Do niego bez rubla nie przystępuj.
Rzepa wydobył ze skrzyni rubla i poszedł do pana pisarza.
Pisarz był kawaler, nie miał więc osobnego domu, ale mieszkał w czworakach, stojących nad stawem, czyli w tak zwanem murowanem. Tam w osobnej sieni miał dwie izby na swój użytek.
W pierwszej izbie nie było nic, tylko trochę słomy, para kamaszów, druga była zarazem salonem i sypialnią. Stało tam łóżko niezaścielane prawie nigdy, na łóżku dwie poduszki bez poszewek, z których sypały się pierze; obok stół, na nim kałamarz, pióra, książki kancelaryjne, kilkanaście zeszytów „Izabeli hiszpańskiej“ wydawnictwa pana Breslauera; dwa brudne kołnierzyki angielskie, słoik pomady, gilzy do papierosów i wreszcie świeca w blaszanym lichtarzu z rudym knotem i muchami potopionemi w łoju koło knota.
Przy oknie wisiało spore lustro, naprzeciw zaś okna mieściła się komoda, obejmująca nader wy-