Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panu suchoty nigdy nie groziły. Pani Elzenowa, zanim prosiła pana o lekcye, pytała o pańskie zdrowie doktora — i temu nie powinieneś się pan dziwić, bo jej chodziło o dzieci. Ale doktor zaręczył jej, że niema żadnego niebezpieczeństwa.
— Pewno, że niema. Ja zresztą wynalazłem na mikroby niezawodny sposób.
— Jakiż to sposób?
— Będzie ogłoszony w gazetach. Takich wynalazków nie ukrywa się pod korcem.
Swirski spojrzał na Kresowicza, jakby chcąc się przekonać, czy nie mówi w gorączce, ale tymczasem doszli do kolejowego dworca, na którym roiło się od ludzi.
Goście nicejscy wyjeżdżali, jak zwykle, rano do Monte Carlo. W chwili, gdy Swirski kupował bilet, Wiadrowski spostrzegł go i zbliżył się ku niemu.
— Dzień dobry! — rzekł. — Do Monte?