Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nietylko nie umieją dobrze po polsku, ale nie wymawiają już litery r, jak prawdziwi Paryżanie. Razili go też także, jako artystę. Chłopcy byli piękni, nawet bardzo piękni — Swirski jednakże odczuwał swym subtelnym zmysłem artystycznym, że w tych dwóch podobnych do siebie ptasich czaszkach i ptasich twarzach piękność nie była czemś odziedziczonem po szeregu pokoleń, ale jakby czemś wypadkowem, jakby jakimś fizyologicznym trafem, wynikłym z ich bliźnięctwa. I próżno sobie mówił, że przecież ich matka była także piękną: zostawało mu zawsze poczucie, że i matce i synom naprawdę się to nie należało — i że zarówno pod tym, jak i pod majątkowym względem, byli to dorobkowicze. Dopiero dłuższe przebywanie z nimi osłabiło w nim te wrażenia.
Pani Elzen od początku znajomości poczęła go wyróżniać i pociągać. Był