Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

myśli sobie tak: przecie i ona musi mieć jakieś dobre strony. Jeśli pan tak nie pomyśli, to będę bardzo nieszczęśliwa.
— Daję pani słowo, że ja zawsze wolę o pani myśleć jak najlepiej.
— I tak trzeba — odrzekła miękkim głosem — bo choćby też wszystko, co jest we mnie dobre, było jeszcze bardziej zagłuszone, przy panu odżyłoby na nowo... To tak zależy od tego, z kim się człowiek zbliży... Chciałabym coś powiedzieć, ale boję się...
— Niech pani powie...
— Ale nie posądzi mnie pan o egzaltacyę, ani o nic gorszego?... Nie, ja nie jestem egzaltowaną; mówię, jak kobieta trzeźwa, która stwierdza tylko to, co jest rzeczywiście i trochę się dziwi. Otóż przy panu odnajduję swoją dawną duszę, taką spokojną i pogodną, jak miałam wówczas, gdy byłam dziew-