Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nić!... Prosi ktoś znajomego, by mi go przedstawił, a potem składa wizytę — a potem drugą, trzecią i dziesiątą... Cóż mam na to poradzić? nie prosić go? Dlaczego?... Owszem! proszę, choćby dlatego, że im więcej mam u siebie ludzi, tem bardziej wzajem się zobojętniają i tem bardziej nikt nie może zająć wyłącznego stanowiska.
— W tem pani ma słuszność — rzekł Swirski.
— A widzi pan. Ale też w ten sposób tworzy się ten prąd światowego życia, z którego wyrwać się o własnej mocy nie mogę, a które często tak mnie nuży i nudzi, że mi się chce płakać ze zmęczenia.
— Wierzę pani.
— Pan powinien mi wierzyć, ale niech pan wierzy też i w to, że jestem lepsza i mniej pusta, niż się wydaję. Gdy pana opadną wątpliwości, albo gdy ludzie będą o mnie źle mówili, niech pan po-