Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet opowiada rzeczy nieprawdziwe, więc wróciwszy, rzekł:
— Dobry koń i właśnie dlatego dobry, że spokojny jak owca.
Poczem zsiadł i szli razem dalej, we troje, a nawet w pięcioro, bo Romulus i Remus trzymali się teraz blizko. Pani Elzen, na złość Sintenowi, a może w chęci pozbycia się go, poczęła mówić o obrazach i wogóle o sztuce, o której młody sportsmen nie miał najmniejszego pojęcia. Ale on począł trzęść plotki z domu gry, przyczem winszował młodej pani wczorajszej weny, czego słuchała z przymusem, wstydząc się przed Swirskim, że brała udział w grze. Zakłopotanie jej powiększyło się jeszcze, gdy Romulus rzekł:
Maman, a nam mówiłaś, że nigdy nie grywasz. Daj nam za to po ludwiku, dobrze?
Ona zaś odrzekła, jakby nie mówiąc do nikogo z osobna: