Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nerwy barona, dość, że przemówienie się nie miało następstw, zostawiło tylko pewną niechęć w obydwóch sercach. Zresztą, od czasu, gdy pani Elzen zdawała się przechylać stanowczo na stronę Swirskiego, niechęć owa stała się zupełnie platoniczną.
Malarz odczuwał ją jednak silniej. Nikt wprawdzie nie przypuszczał, by sprawa mogła skończyć się małżeństwem, ale między znajomymi poczęto już mówić o jego sentymencie dla pani Elzenowej, on zaś podejrzywał, że Sinten i jego kompania podrwiwają z niego. Ci wprawdzie nie zdradzili się z tem nigdy najmniejszem słowem, w Swirskim jednak tkwiło przekonanie, że tak jest i bolało go to, głównie ze względu na panią Elzenową.
Rad też był teraz, że dzięki pokojowemu usposobieniu konia, Sinten wyszedł na człowieka, który bez powodu