Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czasu, postara się urządzić śniadania w pracowni. Tymczasem, pożegnawszy matkę i córkę przy bramie, sam wpadł do pierwszego lepszego hotelu i kazał sobie dać jeść, a następnie połknął naprędce kilka potraw, nie zdając sobie sprawy z tego, co spożywa. Pani Elzenowa, Romulus i Remus, oraz pęki mszystych róż przemknęły mu kilkakrotnie przez myśl, ale w sposób prawdziwie widziadłowy. Kilka dni temu piękna wdowa i jego do niej stosunek, to dla niego pytania pierwszej wagi, nad któremi niemało nałamał sobie głowy. Pamiętał przecie ową rozterkę wewnętrzną, przez jaką przeszedł na morzu, wracając łodzią z Ville Franche. Teraz, powiedział sobie: »to dla mnie przestało istnieć, i nie będę o tem więcej myślał«. I nie odczuł najmniejszego niepokoju, najmniejszej zgryzoty. Owszem: zdawało mu się, że spadł mu z ramion jakiś ciężar, który je przy-