Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

leźli się na Promenade des Anglais. Swirskiemu Nizza wydała się tak ładna i ożywiona, jak nigdy. Pstrocizna i gwar na »Promenadzie«, które dawniej go gniewały, poczęły go bawić. Po drodze ujrzał Wiadrowskiego i de Sintena, którzy zatrzymali się na jego widok. Swirski skłonił się i przeszedł, ale przechodząc, zobaczył, jak de Sinten wsadził monokl w oko, aby spojrzeć na pannę Marynię i usłyszał jego pełne zdumienia: »prrristi!« Obaj szli nawet czas jakiś za niemi, ale naprzeciw Jetée-Promenade Swirski wziął powóz i odwiózł panie do domu.
Po drodze brała go ochota zaprosić całą rodzinę na śniadanie, ale pomyślał, że ze staruszkiem będzie kłopot, i że, wobec ich krótkiej znajomości, panią Cervi mogłoby zdziwić tak nagłe zaproszenie. Za to obiecał sobie, że, gdy już dziaduś będzie miał zapewniony dozór, wówczas, niby dla zaoszczędzenia