Strona:Henryk Sienkiewicz-Na jasnym brzegu.pdf/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jedną ogromną, tragiczną niedorzecznością, i powrócił do pani Elzenowej w wielkiem pognębieniu ducha.
Lecz ona odetchnęła głęboko, dowiedziawszy się, że Kresowicz nie zostawił żadnych papierów. Oświadczyła, że pośle także, ile będzie trzeba, na jego pogrzeb i teraz dopiero poczęła mówić o nim z pewną litością. Napróżno jednak usiłowała zatrzymać na parę godzin Swirskiego. Malarz odpowiedział, że nie umiałby dziś być sobą i że musi stanowczo wracać do domu.
— Ale wieczorem zobaczymy się przecie? — rzekła, podając mu rękę na pożegnanie — ja miałam nawet zamiar wpaść wieczorem do Nizzy i pojechać razem z panem...
— Dokąd? — spytał ze zdziwieniem Swirski.
— Czy pan zapomniał? Na Formidabla...
— Ach! To pani jedzie na ten bal?